Jest rudy i wart 860 tysięcy dolarów. Waży 178 kilogramów. To największy odłamek meteorytu, znaleziony na Morasku. Ba, największy w ogóle w Polsce i – gdyby nie Szwecja – największy w Europie.
Od kilkunastu lat geologowie na Morasku współpracują z An- drzejem Sochą z Kielc. Jest pasjonatem poszukiwań meteorytów i ma specjalistyczny sprzęt do wykrywania metali, a uczeni z Wydziału Nauk Geograficznych i Geologicznych UAM zawarli z nim umowę, że o wszystkim, co znajdzie w rezerwacie moraskim, ich powiadomi, nie próbując wywieźć potajemnie kawałków meteorytu.
Naukowcy więc najpierw badają jego znaleziska, a potem kawałek oddają znalazcy. Obie strony są zadowolone ze współpracy. Bo choć na Morasku odnaleziono dotąd i zbadano około tony różnych odłamków meteorytu, który przed 5 tysiącami lat spadł na ziemię, to nie wiadomo, ile wywieźli ,,meteorytowi kłusownicy’’, buszujący bez pozwolenia na Morasku i sprzedający kolekcjonerom odłamki pozaziemskiej materii za około 5 dolarów za gram.
Elektryzujący telefon – Kiedy pan Socha zadzwo- nił z rezerwatu Morasko, że tym razem znalazł coś dużego, byliśmy bardzo podekscytowani – mówi prof. Wojciech Stankowski z Wydziału Nauk Geograficznych
i Geologicznych UAM. – Studenci akurat odbywali praktyki, więc udaliśmy się tam razem.
W oznaczonym miejscu po kilkunastu minutach kopania, pod półmetrową warstwą ziemi, łopata wreszcie brzęknęła o rudy grzbiet, a wkrótce ukazało się całe znalezisko. Teraz meteoryt spoczywa w pokoju geologów, jeszcze nieoczyszczony i niezbadany. – Nie spieszymy się – mówi prof. Stankowski – bo zastanawiamy się z prof. Andrzejem Muszyńskim w jaki sposób dobrać się do niego, jak najmniej go przy tym uszkadzając.
Prawdopodobnie z jednej strony zostanie odcięty jak z szynki wielki plaster i ,,rudy’’ ukaże swoje wnętrze. Na pewno ukrywa inkluzje, zawierające stopy żelaza niespotykane na Ziemi. Prof. Muszyński, mineralog, zbada skład meteorytu i wystawi mu metryczkę. Każdy meteoryt ma taką – to jakby jego DNA, po którym można identyfikować rozrzucone szczątki. Meteoryt moraski ,,rozsypał’’ się od Świebodzina do Gniezna.
Rudy przybysz z Kosmosu ma kilka miliardów lat. Pochodzi z czasów, gdy pow- stawał Układ Słoneczny. Odbył długą drogę, zanim trafił w orbitę przyciągania ziemskiego i spadł w Morasku. Jest materią, opowiadającą o historii, w której człowieka nie było, o powstaniu i świata, w którym żyjemy. – Jest odkryciem geologicznym roku 2006 – nie waha się tak go nazwać prof. Stankowski.