Malediwy jako pierwsze państwo na świecie otworzyły ambasadę w wirtualnym świecie "Second Life", zamieszkanym przez 6,6 mln wirtualnych osób - awatarów.
Malediwy - małe wyspiarskie państwo z 300 tys. mieszkańców - mają swoją wirtualną ambasadę w grze "Second Life", na "Wyspie Dyplomacji". Wyprzedziły więc Szwecję, która zapowiadała otwarcie swojej placówki na 30 maja.
Rząd Malediwów - krytykowanych na zachodzie za prześladowanie opozycji - uzasadnia swą decyzję chęcią poprawy międzynarodowego wizerunku. Posiadanie przedstawicielstwa dyplomatycznego w "Second Life" jest - jak podkreślają władze - szczególne istotne "zwłaszcza dla małych państw, które mają ograniczone możliwości w świecie rzeczywistym".
Własne ambasady w "Second Life" zamierzają otworzyć też Malta, Macedonia i Filipiny.
"Second Life" to istniejący tylko w komputerowej rzeczywistości trójwymiarowy wirtualny świat, zaludniany przez coraz większą rzeszę użytkowników Internetu. Gracze mogą tam stworzyć swojego awatara i z jego pomocą realizować dowolnie określone cele.
Twórca tej sieciowej gry komputerowej, firma Linden Lab z USA, rozpowszechnia ją za darmo. Darmowe awatary mają jednak swoje ograniczenia, które można odblokować opłacając abonament w wysokości 10 dolarów miesięcznie.
Na fali rosnącej popularności "Second Life" swoje przedstawicielstwa w sztucznym świecie otwiera coraz więcej rzeczywistych instytucji i firm, m.in. Toyota, Nike czy General Motors. Swoje biuro korespondencyjne prowadzi tam agencja Reutera, a BBC nadaje program radiowy.
Świat ma ponadto własną walutę - Linden dolara (L$), którego można wymieniać na rzeczywiste pieniądze. Według obecnego kursu, jeden dolar amerykański jest wart obecnie około 270 L$. Za wirtualną walutę można kupować wirtualne nieruchomości i ziemię, prowadzić wirtualny biznes i sprzedawać wirtualne wyroby.
Niektórzy zyski z wirtualnego świata potrafią przekuć na prawdziwe pieniądze, sprzedając swój komputerowy majątek na aukcjach w Internecie. Gracze sprzedają także powiązane z "Second Life" poradniki czy domeny internetowe, a także "portfele" pełne Linden dolarów.
interia.pl